wtorek, 7 czerwca 2016

Matte Me Sleek

Kto kocha mat na ustach ręka w górę! Widzę las rąk zatem zainteresuje Was zapewne dzisiejszy wpis o matach Sleek ze sklepu Kosmetykomania :))  Zaczynajmy!


Sleek MakeUP Matte Me Matowa Pomadka

Sleek Makeup Matte Me to wyjątkowa płynna szminka dająca matowe wykończenie za jednym pociągnięciem bez konieczności powtórnej aplikacji. Dzięki płynnej konsystencji jest bardzo łatwa w aplikacji a zarazem niezwykle trwała.

Birthday Suit - klasyczny odcień nude.
Rioja Red - prawdziwa, żywa czerwień
opis kosmetykomania.pl

Pojemność: 6ml
Cena: ok. 27zł
Odcień naturalny kupicie TUTAJ zaś czerwień TU



Opakowanie szminki jest klasyczne dla płynnych produktów do ust.  Bardzo podoba mi się matowe wykończenie rączki aplikatora, wygląda wyrafinowanie ;) Jeśli chodzi o sam aplikator to raczej się nie polubiliśmy. Jest dość twardy i mało wyprofilowany choć poza dyskomfortem raczej nie utrudnia aplikacji kosmetyku.


Szminka ma płynną konsystencję. Podczas nakładania kojarzy się z rzadką farbką akrylową. Początkowo ściąga usta ale niemiłe wrażenie szybko znika. Nie jest to indywidualna "wada" tego konkretnego produktu, wszystkie matowe szminki których do tej pory używałam miały taką cechę.

Przy stosowaniu tego typu kosmetyku warto zadbać o kondycję ust bo, jak wiadomo, mat bardzo eksponuje fakturę warg i podkreśla każdą zmarszczkę czy suchą skórkę. Jednak uwaga z aplikowaniem pomadek ochronnych tuż przed nałożeniem matowej szminki w płynie. Jeśli nałożycie zbyt dużo pielęgnacyjnej szminki, kolor może się zważyć i będzie mniej trwały. Jak ja to rozwiązałam? Wiedząc że zamierzam nałożyć Mtte Me, ok. pól godziny wcześniej aplikuję sztyft ochronny i przed nałożeniem płynnej kolorowej szminki, usuwam nadmiar tej pielęgnacyjnej. Efekt? Usta elastyczne, nieprzesuszone a trwałość koloru nie skrócona. No właśnie, a jak z trwałością Matte Me?
Imponująca, polegnie dopiero przy tłustych potrawach. Dość ciężko ją zmyć, ja usuwam olejowym removerem i płynem micelarnym AA. Tarcie palcem nic nie da, robiłam to w windzie chcąc usunąc czerwień i ani drgnęła.


Jak podobają się Wam kolory które wybrałam? 
Birthday Suit to świetny naturalny odcień nude złamany subtelnie pudrowym różem. Nie jest bardzo jasny i nie daje efektu trupich ust. 
Rioja Red z kolei to głęboka, niezbyt jasna czerwień, bardzo nasycona i chyba najpiękniejsza w mojej kolekcji czerwonych szminek. Zamiast niej planowałam fuksję jednak ciesze się że mimo mojej obsesji na punkcie koloru fuksjowego wybrałam tę czerwień. Jest niesamowita!


Która z nich wpadła Wam w oko? :)

Pozdrawiam, Aga

23 komentarze:

  1. Wow, efekt genialny! Rozejrzę się za nimi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nude mi się podoba ale ta czerwona u mnie by pięknie wyglądała ;D
    p/s masz łądną pełną dolną wargę, zazdro! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nude jest świetny ale to czerwień wymiata ♥
      Dziękuję za komplement :) nigdy nie lubiłam dolnej wargi bo była monstrualna w porównaniu do wąskiej góry ;)

      Usuń
    2. No oba są piękne! :)
      Ale za to jaka piekna! ;) Teraz mozna to doceniać ;D

      Usuń
  3. Birthday Suit to kolor idealny dla mnie, właśnie takie wybieram na co dzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że wielu osobom będzie pasować, jest bardzo uniwersalny :)

      Usuń
  4. Miałam Roja red na swoim ślubie. Przetrwała te wszystkie buziaki od gości 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten roz wyglada oblednie! Mnie jeszcze mega podoba sie Flamingo :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem na etapie planowania swojego ślubnego makijażu i obydwa kolory robia szał :-) ceremonia w nudziaku a przyjecie z piekna czerwienia?:-) Można by poszalec.

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczny ten zgaszony róż, choć czerwień też niczego sobie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czerwień mnie zaintrygowała, piękny głęboki odcień.

    OdpowiedzUsuń

Nie zostawiaj komentarzy w stylu "zapraszam do mnie", linków do bloga etc. Mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę.
Dziękuję :)