czwartek, 9 czerwca 2011

Missha Perfect Cover BB Cream SPF42 PA +++

Zapraszam Was na długo oczekiwaną recenzję Misshy Perfect Cover BB Cream :)

Swój cykl o azjatyckich bb kremach zaczęłam od bardzo popularnego Elemonga. Missha jest równie popularna o ile nie bardziej.

Z tego co wiem jest dostępna w 4 odcieniach co jest ewenementem jeśli chodzi o bb creamy.
3 z nich-13, 21 i 23 to najbardziej popularne i najczęściej kupowane kolory.

Ja posiadam odcień 13 i 23. Są to neutralne  beże, można się doszukać nieco żółci choć jest to niezwykle trudne ;) w każdym bądź razie nie kupowałam 21 gdyż ma w sobie kroplę różu którego unikam w podkładach.



Kosmetyk ten jest zamknięty w miękkiej tubce z dozownikiem w postaci pompki.  Pompka działa sprawnie, nie zacina się, dozownik nie zapycha-cud, miód i orzeszki.


Missha Perfect Cover, jak sama nazwa wskazuje-całkiem nieźle kryje. Oprócz tego, w/g słów producenta czyni inne wspaniałości: odmładza, wybiela, rozjaśnia a nawet leczy. Oczywiście tego raczej się nie spodziewałam gdy kupowałam ten produkt, wystarczył mi fakt że będzie ładnie kryć i mieć choć niewielkie działanie pielęgnacyjne.

Co zawiera?

  • Arbutynę
  • olej z orzeszków makadamia
  • adenozynę
  • skwalan
  • ekstrakt z kawioru
  • algi
  • glicerynę
  • olej jojoba
  • ekstrakt z rozmarynu
  • ceramidy
  • kolagen hydrolizowany
  • olej z owoców dzikiej róży
  • ekstrakt z kwiatów rumianku
itp, czyli skład bogaty choć są to niewielkie ilości więc nie spodziewajmy się niesamowitego działania.

Zawiera też wysoki filtr SPF42 PA+++ choć nie do końca jest potwierdzona jego fotostabilność. Nie tyle z powodu występujących w niej filtrów ale pamiętajmy że w przypadku ochrony p/słonecznej nie są tylko ważne składniki ale i ilość nakładanego specyfiku na twarz. Wątpię by ktoś nakładał Misshę w przepisowej ilości 1,8ml na twarz (efekt tynku) i re-aplikował ją co jakiś czas.

Missha PC ma swoich gorących zwolenników ale i przeciwników gdyż może zapychać (trójglicerydy, silikony, olej mineralny itp).

Mnie akurat nie zapchała więc się cieszę i stosuję ja z zadowoleniem.
Przez długi czas była moim namber łan wśród bb creamów, niedawno zdetronizował ją SKIN79 The Oriental Gold (ale o nim innym razem).


Missha PC ma sporo zalet:
  • dobre krycie
  • nie podkreśla suchych placków ani skórek
  • wydajność
  • może nie matuje jakoś wybitnie ale nie błyszczy się po godzinie na mojej twarzy-chwała jej za to!
  • nawilża i w ogóle lekko pielęgnuje skórę dzięki w/w składnikom
  • ma wysoki filtr (choć nie do końca na nim polegam)
  • łatwa aplikacja
  • pomimo niezłego krycia i dość treściwej konsystencji ładnie się wtapia i nie jest bardzo widoczna
Posiada też minusy:
  • może zapychać
  • ma zbyt intensywny zapach jak dla mnie
  • mały wybór odcieni choć i tak większy niż w przypadku innych bb creamów
  • trudno dostępna
  • dłuuugi skład, nie wszystkie składniki przyjazne skórze (minerały jednak rozpuszczają pod tym kątem)

Skład
INCI:
Water (Aqua), Cyclopentasiloxane, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Cetyl PEF/PPG-10/1 Dimethicone, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Zinc Oxide, Dimethicone, Caprylic/Capric Triglyceride, Butylene Glycol, PEG-10 Dimethicone, Arbutin, Magnesium Aluminium Silicate, Stearalkonium Hectorite, Hydrolysed Collagen, Rosa Rubiginosa Seed Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Squalane, Caviar Extract, Adenosine, Algae Extract, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Fagus Sylvatica Bud Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Sodium Hyaluronate, Ceramide 3, Chamomila Recutita (Matricaria) Flower Extract, Fragrance (Parfum), Triethanolamine, Methylparaben, Propylparaben, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Hydroxycitronellal, Alpha-Isomethyl Ionone, Hexyl Cinnamal, Linalool, Citronellol. MAY CONTAIN [+/-; Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxides (CI 77491, CI 77492, CI 77499)


Podsumowując- polecam...wypróbować :) dorwijcie gdzieś próbki  (choćby na wizaz.pl gdzie m.in. ja organizuję co jakiś czas rozbiórkowe zakupy z ebay) i przetestujcie. Możliwe że nie zrobi Wam krzywdy i będziecie zadowoleni. Tak jak ja :)

Moja ocena:
4,5/5


Można ją kupić na ebay, allegro, w sklepach internetowych.
Występuje w dwóch pojemnościach: 20ml za ok. 27-30zł (ebay) i 50ml za ok. 46-50zł (ebay)


Jeśli mój post się podoba, kliknijcie na przycisk Lubię to :) dziękuję

11 komentarzy:

  1. o ja wlasnie tez przyszykowalam recenzje tego kremu na jutro :)

    a wlasnie dotarla przesylka? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudnie, właśnie się przymierzam do misshy. I innych azjatyckich cudów. Dzięki za recenzję, czekałam na nią :* Powiedz Agnieszko - missha jest bardziej jak krem, czy bardziej jak podkład???

    OdpowiedzUsuń
  3. Swirrrusko :* dotarła, zameldowałam to na Twoim blogu.

    Malto, myślę że jesli chodzi o konsystencję to jest to taki treściwy podkład choć nie bardzo gęsty.

    OdpowiedzUsuń
  4. A więc ciekam niecierpliwie na Misshę 23 z rozbiórki. Chociaż u ciebie ma podejrzanie jasny kolor, na swatchach u innej blogerki wydawała mi się ciemniejsza =]

    OdpowiedzUsuń
  5. Nataszo, to też zależy na jakiej skórze jest pokazany swatch :) ja mam już opalone dłonie i w kontraście jest jasna :)
    ale generalnie jest dość jasna, używam jej od marca a wtedy nie byłam opalona tylko bardzo blada i tylko trochę była za ciemna

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za odpowiedź. Możesz rzucić linkiem do SKIN79 The Oriental Gold? Na ebayu jest co najmniej kilka opakowań :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już tak długo się zastanawiam nad tą Mishhą czy kupić czy nie kupić i jedyne "ale" to boję się przeokropnie co z tym zapychaniem będzie..Bo mnie to większość rzeczy zapycha, ehh..A miałam już SKIN79 ten różowy taki, próbkę, ale jak dla mnie nie krył nic, a nic i Lioele, który był świetny, ale kolor był tragiczny..A ten 23 bardzo ładnie wygląda :) Mogłabym Cię prosić o pokazanie tego koloru na buźce? :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Malto, taki we fioletowym opakowaniu, jest jeszcze gold plus w złotym ale neico mniej trwały

    Alessandro, mnie tez sporo rzeczy zapycha ale Missha an szczęście nie

    OdpowiedzUsuń
  9. Wizażanki z Krakowa już pozamawiały Misshę nr 13 i 23, jestem ciekawa, jak będzie wyglądać sprawa z zapychaniem i świeceniem się.

    Wielki dzięki za porządną recenzję! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. hmm. . . jak dla mnie za dużo silikonów, glikoli i konserwantów. Oczywiście analizując skład, mozna stweirdzić, że występuja w nim składniki pielęgnacyjne, ale pierwszy z nich jest na 17 miejscu - daleko, czyli ich znaczenie jest niewielkie. Nie miałabym sumienia położyć sobie na twarz takiej mieszanki.
    Ogólnie bardzo wyczerpujący, dobrze opisany produkt, tylko jak dla mnie wątpliwej jakości.
    Pozdrawiam Serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Nie zostawiaj komentarzy w stylu "zapraszam do mnie", linków do bloga etc. Mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę.
Dziękuję :)