Urodziłam się z gigantycznymi cieniami pod oczami. Serio. Odkąd tylko pamiętam moja mama wędrowała ze mną po lekarzach bo ja taka blada, oczka takie podkrążone. A mnie nic nie dolegało. Tak to już jest że cienie pod oczami utożsamiane są z jakąś chorobą, złym samopoczuciem. Kto chce przez całe życie być pytany czy aby na pewno dobrze się czuje? Nasłuchałam się tego przez lata i zdążyłam już we wczesnym dzieciństwie znienawidzić moje cienie pod oczami. Gdy byłam nastolatką odkryłam wybawienie- korektor pod oczy i od tej pory był moim niezastąpionym przyjacielem który towarzyszył mi wiernie na każdym kroku. I za każdym razem, rano, gdy patrzyłam w lusterko podczas nakładania warstwy korektora zadawałam sobie pytanie- jak wyglądałoby moje życie bez tych okropnych cieni?
Cienie pod oczami pojawiają się z wiekiem, towarzyszą różnym chorobom (problemy z nerkami czy wątrobą, anemia itd) są objawem przemęczenia i niewyspania albo, tak jak moje, genetyczne. Jak z nimi walczyć? Można postawić na zdrowszy tryb życia, porządnie się wysypiać, stosować dobre kremy na okolice oczu, robić okłady itp. Jednakże, na przykład w moim przypadku odpowiednia pielęgnacja nic nie daje. Cienie towarzyszą mi od urodzenia (w mojej rodzinie to dziedziczne) i jedynym wyjściem do tej pory było ukrywanie ich przy pomocy korektora.
Czy takie osoby jak ja są wiecznie skazane na to by chować cienie pod kosmetykami? Nie. Istnieje bowiem usuwanie cieni pod oczami własnym tłuszczem. Przyznam się że gdy pierwszy raz usłyszałam o tej metodzie byłam... przerażona. Mimo że nie jestem specjalnie strachliwa i drobne zabiegi z zakresu medycyny estetycznej nie są mi obce to jednak pobieranie tłuszczu i wstrzykiwanie go pod oczy- to brzmi mało przyjemnie. Ale czego się nie robi dla dobrego wyglądu ;)
Na czym polega likwidacja cieni przy pomocy tłuszczu? Do tej pory myślałam o wstrzyknięciu wypełniacza w postaci kwasu hialuronowego ale użycie własnego tłuszczu jest lepszym rozwiązaniem. Chociażby dlatego że tkanka tłuszczowa, prześwitująca przez cienką i przejrzystą skórę pod oczami da lepszy i bardziej naturalny efekt jeśli chodzi o kolor.
Zabieg ten nie ma praktycznie żadnych przeciwwskazań. Przy użyciu własnego tłuszczu nie ma obaw o to że wystąpią niepożądane reakcje alergiczne (co może mieć miejsce w przypadku wypełniacza np. kwasu hialuronowego).
Jak wygląda sam zabieg? Lekarz pobiera tłuszcz z brzucha, bioder lub ud pacjenta (tak zwykle mamy nadmiar tkanki tłuszczowej). By usunąć cienie potrzeba od 5 do 10ml aspiratu więc nie cieszcie się że przy okazji czeka Was odsysanie tłuszczu z pupy ;) nie ma tak dobrze. Następnie lekarz, najczęściej przy pomocy tępej i bardzo cienkiej kaniuli wprowadza tłuszcz pod oczy. Czy to boli? Na pewno nakłuwanie tak cienkiej i delikatnej skóry wiąże się z dyskomfortem, dlatego podawane jest znieczulenie miejscowe. Kolejnym krokiem jest modelowanie wstrzykniętego tłuszczu by uniknąć zgrubień i nierówności. Cały zabieg, łącznie z pobraniem tkanki tłuszczowej trwa około pół godziny czyli niedługo :) Efekty są widoczne od razu i utrzymują się przez kilka lat- wow!
I na koniec cena. Jeśli lekarz korzysta z tradycyjnej metody wstrzykiwania koszt zabiegu to kwota od 2500zł wzwyż. W przypadku zastosowania SNIF czyli najcieńszych igieł ceny zaczynają się od 3500zł. Tłuszcz może zostać wzbogacony komórkami macierzystymi co przedłuża trwałość zabiegu i to znacznie.
Ja czuję się skuszona i to bardzo :) A Wy?
Pozdrawiam, Aga