poniedziałek, 30 września 2013

Wystrój wnętrz- metamorfozy

Przemianę moich mebli tak naprawdę zaczęłam od niej. Typowa, popularna ikeowska komoda Malm. Wersja wysoka , z 6 szufladami. Tak jak i reszta moich mebli - w kolorze czarno-brązowym. 
 

Zabierając się za nią, byłam kompletną dziewicą w przeróbkach mebli :)) Jak mi wyszło?

Zaczęłam od wyszlifowania jej a dokładniej porządnego zmatowienia powierzchni papierem ściernym. Zgodnie z sugestią siostry robiłam to papierem o gradacji 500, jednak patrząc z perspektywy i z jakiegoś już doświadczenia, bardziej polecam ostrzejszy 320. 


Wszystkie powierzchnie które miałam zamiar pomalować, mocno zmatowiłam papierem. Potem umyłam dokładnie całość i przetarłam spirytusem.
Czas na malowanie. Farba akrylowa do wnętrz i na zewnątrz Luxens w kolorze kremowym.


Tak jak i w przypadku krzeseł czy innych mebli, nakładałam  farbę przy pomocy wałka welurowego. Łącznie 4 warstwy farby. Warstwa i 6h przerwy zanim naniosłam kolejną. Było to spowodowane pierwotnym kolorem mebli, przy jasnych nie musicie walczyć z tyloma warstwami.
Tak wyglądała komoda pokryta 2 warstwami, widać że sporo jest prześwitów.


Gdy już naniosłam farbę i wszystko ładnie wyschło, zabrałam się za przykręcanie gałek. Wybrałam owalne, w kolorze starego mosiądzu. Kupiłam je na www.akcesoria.meble.pl


Przykręciłam wszystkie gałeczki do szuflad- zarówno górnych małych jak i szerokich.


Zabezpieczyłam komodę bezbarwnym lakierem Flugger o półmatowym finiszu- naniosłam 2 warstwy. 
Następnie zaczęłam dekorować. W sklepie internetowym www.dekorator-sklep.pl zakupiłam drewniane płaskorzeźby do mebli.
O takie


Pomalowałam je farbą Luxens i przyłożyłam na próbę do szuflady. Wydały mi się za bardzo...białe


...dlatego postanowiłam nieco je postarzyć. Może nie wyszło to super, to moje pierwsze postarzanie, ale efekt jakiś jest :)
Wszelkie krawędzie i ranty pokryłam czarną farbą.Użyłam pędzelka do eyelinera. Farba to zwykła akrylówka do zdobienia paznokci.


To co pomalowałam na czarno, musnęłam zwykłą świecą i pomalowałam jeszcze raz bielą. Gdy farba wyschła , lekko przetarłam krawędzie papierem ściernym. I koniec. 
Płaskorzeźby przykleiłam klejem do drewna do dużych szuflad, dokładnie na środku.


I powstało takie coś


Jest różnica, prawda? 
Planuję , na razie luźno, dodać nóżki, ale jakieś niewysokie, może toczone. Zobaczę jeszcze :)

Oto porównanie przed i po


Robi wrażenie :)  

Za tydzień pokażę Wam w skrócie zmiany stolika komputerowego, regału i stołu- wszystkie jednocześnie gdyż poza pomalowaniem nic więcej z nimi nie robiłam.

pozdrawiam i wracam do malowania stołu
Aga

Co w tym tygodniu?

 Jeszcze w tym tygodniu pokażę Wam nowe okulary :) pewną stylizację, a może nawet dwie? :) Nowości kosmetyczne i ciuchowo-dodatkowe. A dzisiaj po południu zapraszam na metamorfozę komody Malm :)

pozdrawiam
Aga

niedziela, 29 września 2013

Aromatyczny koniec tygodnia z goodies.pl 4

Uff! Tydzień wreszcie się skończył. Dawno nie czekałam z takim utęsknieniem na niedzielę, choć nie jest wolna i swobodna to jednak pozwoliła mi się wyspać i złapać trochę oddechu przed poniedziałkiem.
Jak Wam mija wrzesień? U mnie na lekkim przygnębieniu z powodu minionego lata i buntem przed jesienią :) w ostatnich dniach buntowałam się właśnie zapachowo przywołując choć na chwilę aromaty bardziej wakacyjne. Pomagały mi w tym rzecz jasna woski Yankee Candle ze sklepu Goodies.pl 
Po jakie zapachy sięgnęłam tym razem?
Drewno z plażySłońce i piasek oraz  Poczuj Bahama.

 Beach Wood czyli Drewno z plaży...

Spacer po porannej plaży jest jak wyprawa w poszukiwaniu skarbów. To wtedy właśnie, o brzasku, potężne fale odkrywają swoje najskrytsze tajemnice i wyrzucają na brzeg morskie różności! To wtedy też powietrze pachnie najbardziej rześko i pobudzająco! Poranny wiatr niesie za sobą aromat soli morskiej, a chłodny jeszcze piasek unosi na sobie kawałki mokrego drewna – fragmenty odległych drzew czy pozostałości dawnych statków. To wszystko – całą rześkość porannej plaży – zamknięte zostały w wosku Beach Wood, który w cudowny sposób pobudza i uwodzi morskimi skarbami urozmaiconymi nutą egzotycznej wetywerii.
Wosk z serii Housewarmer łączący w sobie zapach mokrego drewna oraz soli morskiej.*


 Miała być plaża, morze i piasek a jest... mężczyzna. Silny, zdecydowany, zmysłowy i konkretny. Taki który naprawi kran, przydźwiga zakupy, zaprosi na kolację do restauracji a wieczorem wymasuje stopy. Mmmm...
 


Sun & Sand czyli Słońce i piasek...

Plaża ma wiele twarzy! Może być wypełniona ciepłym, rajskim, pachnącym cytrusami piaskiem lub nasycona zapachem pobliskiego pola prowansalskiej lawendy. W tym wypadku plaża pachnie słońcem – tym wszędobylskim, wakacyjnym, które podróżuje po całym globie, odwiedza najpiękniejsze kurorty i zabiera z nich najpiękniejsze aromaty. W Sun & Sand czuć odrobinę Sycylii, gdzie krajobraz wypełniają cytrynowe gaje. W kompozycji odnaleźć można też prowansalską lawendę i szczyptę azjatyckiego imbiru. Wszystko to tworzy esencję lata rozumianego w ujęciu globalnym i łączącego w sobie najpiękniejsze, najbardziej naturalne aromaty zebrane w najdalszych zakątkach globu.
Wosk z serii Housewarmer łączący w sobie zapach kwiatów pomarańczy, cytrusów, lawendy oraz imbiru.*


Słońce, piasek i bursztyny. Rozgrzana skóra pachnąca... kultowym olejkiem Nuxe. Kwintesencja idealnych wakacji.



Bahama Breeze czyli Poczuj Bahama... 

Jest ciepło. Upalnie wręcz! Bose stopy zapadają się w rozgrzanym, czyściutkim piasku, a wzrok przykuwa majestat miarowo uderzających fal. Idealny odpoczynek pod palmami – gdzieś na dalekiej wyspie. Doskonały relaks i cudowne odprężenie, które zaprasza nas do świata skończonego, doskonałego, gdzie powietrze pachnie morską bryzą i chłodnym koktajlem. To właśnie on, orzeźwiający tropikalny drink został zatopiony w wosku Bahama Breeze – pachnącym świeżym ananasem, słodkim mango i sokiem świeżo wyciśniętym ze słonecznego grejpfruta.
Wosk z serii Housewarmer łączący w sobie zapach mango, ananasa oraz grejpfruta.* 

Czujecie Bahama? Letnia gorąca bryza rozwiewa włosy, piasek nagrzany po całym dniu a w dłoni egzotycznie wybuchowa mieszanka - fantastyczny drink owocowy  o aromacie mango, ananasa i grejpfruta. 


W tym tygodniu udało mi się tak skomponować wszystkie trzy woski że opowiadają pewną historię :) Jestem na wakacjach. Słońce, złocisty piasek, szum fal. Obłędnie przystojny mężczyzna naciera mnie olejkiem Nuxe i podaje niebieskiego drinka. Co za wakacje!

pozdrawiam
Aga

sobota, 28 września 2013

20s

 
Podróż wehikułem czasu ... :)
Mimo mojego uwielbienia dla mody współczesnej, wszelkie nawiązania do minionych lat wzbudzają we mnie silniejsze emocje. To lubię i kocham.
Już w przyszłym tygodniu pokażę Wam i opowiem o pewnym weekendzie z motywem przewodnim lat 20-tych. 

A jutro pachnąca niedziela, pamiętajcie :)

pozdrawiam sobotnio
Aga

piątek, 27 września 2013

Delicate

Subtelności, pastele i powiew wczorajszych dni...


Czasami mam ochotę taka być- krucha, delikatna, łagodna. Czasami.
To ten czas właśnie i postanowiłam sięgnąć po koronki, miły w dotyku kołnierz, perły, retro pas w urocze czekoladki (choć na zdjęciach go nie widać) pończochy oraz Te Buty. Białe.
Swoją drogą to trudny kolor dla obuwia, prawda? Komunijno- ślubny. Zakładając je na stopy przypomniała mi się Katleen Turner i film Serial Mom. Wszakże mamy już wrzesień ;) mam nadzieję że moje piękne białe szpilki nie wywołają w nikim morderczych zapędów ;)


Sukienka PresKa
Marynarka Mosquito
Kołnierz zrobiony ze starego futra
pas do pończoch i pończochy  GretaStore
Naszyjnik handmade
Toczek opaska katherine.pl

pics by Maddzik

 pozdrawiam
Aga

czwartek, 26 września 2013

EYELIPLEX-2 LASH Boosting Serum GoodSkin Labs

Czas na pierwszą czarodziejkę do rzęs :)

EYELIPLEX-2 LASH Boosting Serum GoodSkin Labs


Cóż to takiego?

EYELIPLEX-2 Lash Boosting Serum to przełomowe, opatentowane serum stymulujące wzrost rzęs.
Wspomaga ten proces i sprawia, że rzęsy stają się wyraźnie dłuższe, grubsze i mocniejsze niż kiedykolwiek.

KORZYŚCI
Pobudza naturalny proces wzrostu rzęs sprawiając, że w ciągu zaledwie 8 tygodni różnica w długości, grubości i obfitości rzęs jest wyraźnie widoczna

Wygładza i odżywia rzęsy

To bezpieczna, oparta na naturalnych składnikach, opatentowana formuła

Serum jest wystarczająco delikatne, by stosować je codziennie

Odpowiednie dla osób noszących szkła kontaktowe.


Testowane okulistycznie, dermatologicznie; bezzapachowe


NAJNOWOCZEŚNIEJSZE SKŁADNIKI

Patented Lash Growth Complex - opatentowany, oparty na naturalnych składnikach kompleks wydłuża, pogrubia, chroni , wzmacnia i odżywia rzęsy podkreślając jednocześnie ich blask. Składniki Patented Lash Growth Complex to:
Keratyna – prosty aminokwas, który magazynuje energię we wszystkich komórkach
Karnityna – ułatwia przenikanie tłuszczy do komórek, a przez to zwiększa ilość energii w macierzy włosa, co skutkuje jego szybszym wzrostem.
Adenozynomonofosforan (AMP) – substancja mająca wpływ na spotęgowanie efektów większości procesów w organizmie
Dinukleotyd nikotynoamidoadeninowy (NADH) – naturalnie występująca w organizmie substancja, która bierze bezpośredni udział w wytwarzaniu energii w komórkach – koenzym rewitalizujący korzenie włosa
Aminokwasy – pomagają gromadzić energię konieczną do wzrostu włosów
Arginina – wspomaga przepływ krwi i gojenie. Obie te funkcje są niezbędne i wpływają na szybszy wzrost włosów, co skutkuje większą objętością rzęs. Arginina wspomaga tworzenie się komórek cebulki włosa.
Naturalna celuloza – naturalny polimer, ktry tworzy warstwę ochronną dla mieszków włosowych i zapobiega wysychaniu
Keratyna – magazynuje energię we wszystkich komórkach
Pantenol – ma właściwości odżywcze, nabłyszcza rzęsy. 
 opis producenta

Serum to trafiło do mnie w końcu maja i od tego czasu skrupulatnie je stosowałam modląc się o wymierne efekty. 
Produkt zamknięty jest w wygodnym opakowaniu  z praktycznym pędzelkiem którym bezproblemowo aplikuje się preparat u nasady rzęs. 


Płyn jest bezbarwny i bezzapachowy. Nie podrażnia, nie wysusza i nie uczula. I działa, do tego naprawdę szybko! Widoczne rezultaty zauważyłam już po 3 tygodniach regularnego stosowania (rano i wieczorem) ! 
 Rzęsy stały się mocniejsze i bardzo bardzo ale to bardzo długie :) Może na zdjęciach nie widać tak oszałamiającej różnicy, zapewne to wina faktu że moje rzęsiska są proste i nawet tak wydłużone są mało widoczne :)


Serum używałam ok półtora miesiąca i dałam siostrze gdyż trafiła do mnie inna odżywka stymulująca i chciałam zrobić przerwę by móc przeprowadzić kolejny wiarygodny test :) Rzęsy pozbawione życiodajnego eliksiru nie zaczęły masowo wypadać jak to się zdarza w przypadku innych odżywek tego typu.
Nie wiem jak działają popularne i modne ostatnio  XYZ-LASHy ale ten produkt jest świetny :) Nie tylko ja dostrzegłam turbodoładowanie rzęs. Któregoś dnia malowałam klientkę, byłam totalnie bez makijażu i usłyszałam komplement nt moich rzęs. Komplement! Nigdy w życiu nikt nie mówił nic na ich temat nawet gdy były podkręcone i pomalowane a tu gołe oko i taki miły kwiatek :) Jestem pod ogromnym wrażeniem działania serum i poleciłam je już kilku osobom.  

Serum to można kupić wyłącznie w perfumeriach Douglas. Produkt o pojemności 4,5ml kosztuje ok 164zł. 
Warto :)

pozdrawiam
Aga
 

środa, 25 września 2013

Wczorajsze zdjęcia



Ziimno, zwłaszcza około 7.  To chyba jedna z ostatnich sesji foto w plenerze, brrr.
Dzisiaj zapowiedź tego co ukaże się pod koniec tygodnia :)
A jutro opowiem Wam o fajnej odżywce do rzęs :)

pozdrawiam znad kubka parującej herbaty
Aga

wtorek, 24 września 2013

Wild&leather

Pewnego dnia, dzikiem świtem koło 7 rano wychodzę z domu obładowana ciuchami i butami. Tak, to dzień pstrykania zdjęć a ja rześkim krokiem zmierzam w kierunku Manufaktury Łódzkiej gdzie umówiłam się z Maddzik na robienie fot. Pogoda dopisuje, humor też. To będą udane stylizacje ;)

-cześć cześć
-buzi buzi

Obie zmierzamy pod naszą ściankę gdzie najczęściej pstrykamy zdjęcia i świecimy gołym cyckiem podczas przebierania się. Zrzucam ze stóp sandały, wkładam botki  ojaciejakiewysokie i stylizuję się na dziką kocicę. 

-ok, to możemy pstrykać
-ok, daj aparat?
-jak to? Ty go miałaś wziąć.
-nieee, Ty...

I w ten oto sposób dzisiejsza stylówa jest robiona na tle mojej bramy ;)))


Moja ukochana jedwabna koszulka, równie ulubione rurki z eko-skórki, torebka pikowana, nieśmiertelna ramoneska z falbankami i botki bez wykupionego ubezpieczenia w razie złamań ;)))


Ramoneska netmoda.pl
Rurki Mosquito
Koszulka Zara
Torebka Stradivarius
Biżu H&M

pics by Maddzik
 pozdrawiam
Aga

poniedziałek, 23 września 2013

Wystrój wnętrz- metamorfozy

Od dawna ględzę i narzekam na wszechogarniający remont. Parę razy wspominałam Wam że wszystko dokumentuję aby cyklicznie wrzucać na bloga i pokazywać Wam przemiany. Czas na pierwszą z nich :)

Jak to się wszystko zaczęło? Któregoś dnia, w czasie rozmowy z moją siostrą, pasjonatką wnętrz (jej kolekcja gazet wnętrzarskich zabija) zaczęłam ubolewać nad faktem że mój pokój jest ciemny, bez gustu i pożera światło. Mówiłam że głupia byłam decydując się na brązowo-czarne meble i że moim marzeniem są białe. Moja siostra skwitowała to krótko: to je pomaluj. Zdębiałam a potem przypomniałam sobie segment z czasów PRL-owskich mojej cioci która pomalowała go farbą do mebli. Wyglądał jeszcze gorzej niż przed malowaniem choć uwierzcie, było to konkretne brzydactwo. Ten obraz tak wrył się w moją pamięć że wyparłam możliwość przemalowania kiedykolwiek moich mebli. Jednak siostra uzmysłowiła mnie że od tamtych czasów nieco się zmieniło, technologia poszła naprzód i farby do mebli nie przypominają tandetnej olejnej. Nadzieja zaczęła nieśmiało kiełkować w mych myślach. A potem wybuchła. Nie myślałam o kosztach , ba- nie myślałam o ogromie pracy tylko napaliłam się jak Figa na suchy chleb i powiedziałam- robimy remont!
Taaa, jasne, robimy. Przemek umył ręce, pomógł mi tylko w kilku rzeczach gdzie moja waga piórkowa wykluczała bym zrobiła to sama. Teraz, po kilku tygodniach, gdy patrzę ile zrobiłam SAMA, gdy wstaję zmęczona po kolejnej nieprzespanej nocy  z powodu bólu kręgosłupa a moje życie urzęduje od dawna w pudłach zaczynam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam. Ale powtarzam sobie jeszcze trochę, zaciskam zęby, zakasuję rękawy i działam.

Przemianę pokoju zaczęłam od komody, jednak na wstępie pokażę Wam najprostszą rzecz czyli... krzesła.

Zwyczajne drewniane krzesło IKEA, pomalowane na czarno. O takie


Większej filozofii nie ma, wystarczyło je porządnie wygładzić a raczej zeszlifować papierem ściernym ( najpierw używałam drobnego, a potem przerzuciłam się na 320) dokładnie umyć, odtłuścić (to już mój pomysł, nie miałam benzyny więc przetarłam krzesła spirytusem) i ...pomalować. Z racji tego ze meble były praktycznie czarne, kładłam aż 4 warstwy farby. Akrylowa satynowa Luxens w kolorze kremowym , wałek welurowy, odstępy 6-godzinne między warstwami i już. Dla utrwalenia można jeszcze lakierować. I tyle. Aż tyle.

lewa strona to krzesło pomalowane, prawa stan pierwotny
krzesła i Hawańczyk
a tu odnowione krzesło ubrane w nową poduszkę kupioną na all
i końcowe porównanie
 Za tydzień czas na zmianę popularnej komody Malm :)

pozdrawiam
Aga

niedziela, 22 września 2013

Aromatyczny koniec tygodnia z goodies.pl 3

Dzisiaj  w aromatycznym końcu tygodnia z  marką Yankee Candle i sklepem Goodies.pl  bardzo niewinnie, biało, czysto, spokojnie :) na szczęście to nie śnieg za oknem mnie nastroił, do pierwszych płatków białego puchu jeszcze trochę.


Wokół mnie wszystko jaśnieje. Pomyślałam więc że do jasnego wnętrza dopasuję w tym tygodniu równie jasne zapachy jak Czysta Bawełna, Satynowa Wanilia i Herbatka Rumiankowa.


Clean Cotton czyli Czysta Bawełna...

Kwintesencja świeżości i esencja ulotności – trudnej do opisania, niemożliwej do schwytania, ale (za sprawą magii Yankee Candle) uformowanej na kształt pachnącej tarteletki. Wosk Clean Cotton jest wszystkim, co kojarzy się z latem, ciepłem i przyjazną atmosferą panującą w rodzinnym domu. Ta niezwykła propozycja w trwały sposób przechowuje aromaty, które – w naturze – są niezwykle ulotne, prawie nieuchwytne. Morska bryza, która przynosi ze sobą zapach dalekich podróży i nuty kojarzące się z praniem suszącym się majestatycznie w lipcowym słońcu – kompozycja letniej świeżości rozjaśni najbardziej ponury, jesienny wieczór!
Wosk z serii Housewarmer o zapachu świeżo wypranej bawełny. *


Poranne powietrze, lekki wiatr i połacie wypranej pościeli powiewającej uroczo na sznurkach wśród kwitnących drzew. Ten zapach to czystość i świeżość. Aromaty cytrynowego proszku do prania przeplatają się z wonią kwitnących białych kwiatów rozgrzanych promieniami słońca.


Vanilla Satin czyli Satynowa Wanilia...

Satynowy, doskonale utarty i idealnie gładki krem ze śmietanki aromatyzowanej mocną, naturalną wanilią – zmieszany i połączony w niecodziennej parze z orientalnym, wschodnim kadzidłem sandałowym. Oryginalny smakołyk? Luksusowe perfumy? Nie! Powiew egzotyki, której uroda została przypieczętowana nienachalnym towarzystwem kolorowych, tropikalnych kwiatów. Ten miks kadzidła, przypraw i słodkich pąków to Vanilla Satin – doskonale spreparowany, w pełni naturalny wosk, który już w chwilę po ogrzaniu otacza delikatną mgiełką wszystkie kąty pomieszczenia.
 Wosk z serii Housewarmer łączący w sobie zapach naturalnej wanilii, drzewa sandałowego oraz kwiatów.*

Wieczór. Siedzę zwinięta w kłębek na kanapie, na kolanach mam miękki pled, dźwięki smooth jazzu a wokół mnie unosi się zapach. Muska moją skórę, uwodzi nos. Czy to faktycznie wanilia za którą nie przepadam? Tak, ale w niezwykle udanym mariażu z tropikalnymi kwiatami i zmysłowym kadzidłem sandałowym. Całość wyrafinowana, nienachalna ale wyczuwalna. 


Camomile Tea czyli Herbata Rumiankowa...

Zmierzch lata to czas odpoczynku od... odpoczynku! To – po prostu – moment, kiedy możemy cieszyć się ostatnimi promieniami ciepłego słońca, delektować słodkimi owocami i zbierać siły przed powrotem do jesiennej już rzeczywistości. Kiedy lato przemija, a wieczory stają się coraz dłuższe – dobrze jest korzystać z każdego popołudnia: celebrować je, spędzać w miłym towarzystwie i z filiżanką słodkiego, słonecznego naparu w dłoni! Camomile Tea to słomkowa, rumiankowa herbatka zaklęta w naturalnym wosku – sprawnie łączącym w sobie nuty polnych, drobnym kwiatuszków, liści herbaty i karmelizowanej, schowanej w spiżarce skórki pomarańczowej.
Wosk z serii Housewarmer o zapachu herbatki rumiankowej. *


 Wracam z męczącej podróży. Zmęczona, zdenerwowana, na dodatek przemoczył mnie deszcz. Lecz gdy tylko przekraczam próg mieszkania otula mnie domowa atmosfera . Kojący nerwy aromat herbatki ziołowej szczodrze osłodzonej najlepszym miodem, na stoliku przy kanapie talerzyk ciasteczek maślanych. Wyciszam się, uspokajam. Jestem w domu :)

W tym tygodniu było mi bardzo trudno wybrać jednego faworyta. Każdy zapach ma w sobie to coś, każdy z nich działa cuda. Jednak po krótkim zastanowieniu wybieram tak znienawidzoną przeze mnie wanilię. Vanilla Satin Yankee Candle zaczarowała mój nos połączeniem subtelnej waniliowej nuty z egzotycznymi kwiatami i tym co lubię najbardziej- sensualnym kadzidłem sandałowym. Tak sobie wyobrażam mój nowy pokój. Kobiecy, elegancki, ciepły. Taka jestem :)

pozdrawiam
Aga

sobota, 21 września 2013

Magic Foot Peel

Stopy gładkie jak pupa niemowlaka? A nawet bardziej? No way!


Zanim zacznę moją opowieść o spotkaniu z pewnymi zaczarowanymi skarpetkami, ponudzę Was opisem producenta :))

7- dniowa kuracja dla stóp zawiera aktywny kompleks na bazie kwasów owocowych, który złuszcza nadmiernie zrogowaciały naskórek. Wspomaga odnowę i wygładzenie skóry stóp. Zaletą kosmetyku jest wpływ kwasów o działaniu złuszczającym. Odpowiedzialne są za to kwasy: glikolowy, mlekowy, salicylowy, cytrynowy i mocznik. Dodatkową zaletą jest regulacja cyklu złuszczania naskórka.
Sprawia to, że skóra nie potrzebuje częstych zabiegów kosmetycznych, a co więcej, nie wraca
do wcześniejszej zrogowaciałej postaci. 

Zastosowanie kosmetyku Magic Foot Peel pozwala nie tylko oszczędzić czas, ale również sprawnie nim gospodarować. Wygodne w użyciu skarpetki, założone na około 90- 120 minut pozwalają na relaks, lub wykonanie dodatkowych czynności domowych. Kolejne dni to czas samoistnego złuszczania naskórka i doprowadzanie stóp do gładkiej postaci. Po 7 dniach znikają uporczywe nagniotki i zrogowacenia naskórka, a przez kolejne 6-7 tygodni zachowują piękny i zdrowy wygląd.
Zawarte środki nawilżające powodują, że skóra nie będzie przesuszona po złuszczeniu, ale miękka
i delikatna. Wpływ na to mają kolagen, kwas hialuronowy, wyciąg z aloesu oraz ekstrakt z ogórka.
Korzyści stosowania Magic Foot Peel
rezultaty widoczne już po 7 dniach
efekt elastycznej i gładkiej skóry utrzymuje się od 6-7 tygodni
wygodne i proste zastosowanie
uniwersalny kosmetyk dla kobiet i mężczyzn
leczniczy wpływ na skórę stóp, ponieważ regulują proces rogowacenia oraz zmniejszenia grubości zrogowaciałego naskórka
prawidłowe zastosowanie kosmetyku zgodnie z instrukcją, daje pełne bezpieczeństwo.
nie ma ryzyka nadmiernego złuszczenia, powstania pęcherzy, czy odparzeń.

***

Gdzie można je kupić?

Magic Foot Peel dostępny jest w aptekach i profesjonalnych salonach kosmetycznych. Zamówienie można również składać przez stronę internetową www.sexownestopy.pl, lub zakupić
w bezpośrednich punktach sprzedaży w Baylla Esthetic Center Ogólnopolskiej Sieci Franczyzowej Kosmetyki Estetycznej, oraz w Hurtowni Kosmetyki i Medycyny Estetycznej Monimar oraz Beauty Group Nails Company.

*** 

Ile kosztują?

Ok 99zł/para

***
Czas na moje wrażenia.


Kurację Magic Foot Peel zastosowałam trzy tygodnie temu. 

DZIEŃ PIERWSZY
Pewnego czwartkowego wieczoru nałożyłam te dziwne skarpetki na swoje stopy które na pierwszy rzut oka wyglądały całkiem przyzwoicie.


Po otwarciu saszetki moim oczom ukazały się plastikowe buciki wypełnione podejrzanym płynem i kilka naklejek.  


Jak widać są one spore i pasują na każdą stopę, czy to damską czy męską. Ja z moim 36/37 musiałam je trochę dopasować by mi nie spadły. Rozcięłam skarpetki Magic Foot Peel wzdłuż linii i założyłam na stopy. Zachlupotało ale nic sie nie wylało. Naklejkami dopasowałam je do moich mikrych stópek i naciągnęłam zgodnie  sugestią na opakowaniu bawełniane skarpetki. 


Ustrojstwo to urzędowało na moich nogach dwie godziny czyli maksymalny czas przewidziany przez producenta (jak szaleć to szaleć). Pod koniec czułam delikatny dyskomfort objawiający się uczuciem rozciapćanej i rozmoczonej skóry. Ale nic nie piekło czy szczypało wbrew moim obawom. Po tym czasie zdjęłam wszystko ze stóp i opłukałam je dokładnie w brodziku. I... nic. 

DZIEŃ DRUGI
Albo mi stopy urosły albo skóra się na nich mocno skurczyła. Mało przyjemne uczucie ściągniętej, szorstkiej, za małej skóry. Ale do zniesienia. I przeżycia.

DZIEŃ TRZECI
 Cisza na morzu i na stopach.

DZIEŃ CZWARTY
Coś zaczyna się dziać. Skóra, z taką pewną ...nieśmiałością zaczyna pękać. 

DZIEŃ PIĄTY, DZIESIĄTY I CZTERNASTY
Matko, ja linieję! Skąd ja tyle skóry mam? Złazi, wisi, odchodzi i wciąż od nowa. Płatami wielkości stanu Alaska skóra odchodzi od moich stóp, palców a nawet z wierzchu. Moje nogi wyglądają okropnie, błogosławię załamanie pogody i koniec lata. Po każdym prysznicu stan obłażenia nasila się ale twardo trzymam się z dala od pumeksu i innych peelingów. 
I czekam.

DZIEŃ PIĘTNASTY
Widac światełko w tunelu. Łuszczenie powoli znika a moim oczom ukazują się piękne gładkie stópki. 
Przyznaję , nie wierzyłam że takie niepozorne coś za stówkę zrobi takie oszałamiające coś ze stopami.
Siedzę, podziwiam, miziam, och i ach. 

W trakcie kuracji zaniepokoił mnie jedynie wydłużający się czas łuszczenia. Gdybym nabyła skarpetki tydzień przed urlopem w tropikach i zaaplikowała je sobie, na pewno plułabym w brodę że trwa to znacznie dłużej. Ale efekt... mówię Wam, warto. Warto wysupłać sto złotych przed sezonem letnim bo żaden najlepszy peeling , pumeks, tarka nie da takiego efektu.  Jestem zadowolona. Ba! Jestem zachwycona! 

 Mieliście do czynieniami z tym produktem? Podzielcie sie swoimi wrażeniami! Czekam na Wasze komentarze.

pozdrawiam
Aga

piątek, 20 września 2013

Wrześniowy GlossyBox 2013

 Chwilę przed wyjazdem do Poznania do mych drzwi zapukał kurier z wrześniowym pudełkiem GlossyBox. Przez moment rozważałam nawet opcję zabrania go ze sobą (pudełka, nie kuriera) i nakręcenia filmiku w Poznaniu, jednak wielkość mojego bagażu i totalny brak jakiegokolwiek wolnego miejsca storpedowały moje wielkie plany :))

W tym miesiącu uraczę Was tyko notką gdyż stan mojego pokoju jak na razie wyklucza jakiekolwiek kręcenie filmików na yt. Powtarzam jak mantrę  jeszcze trochę, jeszcze trochę.


Dość marudzenia, czas na zawartość pudełka. Ciekawi?

 Tradycyjnie na początek karteluszki :))) bon zniżkowy na kosmetyki Yves Rocher

 zaproszenie do konkursu z marką Benefit, a już miałam nadzieję ze w pudełeczku uroczo uśmiechnie się do mnie jakiś kosmetyk tej firmy :/
Dodaj napis
oraz spis tego co znajdziemy w środku

A co ja znalazłam?

Odżywka do włosów Artego

Eyeliner w pisaku BE A BOMBSHELL

Peeling do ciała Yves Rocher

Masło do ciała Organique

Balsam do ust Figs&Rouge

próbka zapachu JUST Cavalli

Jakie są Wasze wrażenia?
Wiem ze w tym miesiącu pudełka dość mocno się różniły. Chyba najbardziej rozczarowane były osoby do których trafiła miniatura żelu pod prysznic. Ja z kolei jestem zadowolona, tak na mocną czwórkę :)
Odżywka - na pewno się przyda, choć kołacze się w mojej głowie że była całkiem niedawno podobna? Poprawcie mnie jeśli się mylę.
Eyeliner- nie znam firmy ale zapowiada się ciekawie :)
Peeling do ciała- chyba najmniej przypadł mi do gustu.Zapachowo i firmowo.
Masełko do ciała- o tak :)) to z pewnością produkt topowy wrześniowego pudełka
Balsam do ust- serce mi nie zadrżało ale z miłą chęcią poużywam. Super że tubka a nie słoiczek.
Zapach- o tak, oł je! :)) Zapachów w GB ciągle mi mało. Chcę więcej!

Jestem zaspokojona prawie prawie choć z innych wersji wpadło mi w oko serum pod oczy (ta moja mania okołooczna).

Tak sobie siedzę i myślę zastanawiając się co chciałabym w kolejnym...  może GB wpadnie na pomysł umieszczenie wosków Yankee Candle? Jakieś jesienne aromaty? Już widzę siebie oczami wyobraźni z kubkiem gorącej czekolady na moim pięknym nowiusieńkim łóżku które przyjedzie do mnie już za kilka dni, a wokół mnie unosi się boski zapach żurawiny. Mmmm :))
I może perfumy? Koniecznie, taka miniaturka w każdym GB przyda się każdej z nas. Nawet gdy zapach nie stanie się naszym numerem jeden to do torebki i hula do cioci na imieniny :)
I maseczka do twarzy. Najlepiej relaksująca lub nawilżająca.
I knebel dla szczekającego Hawańczyka. O, to koniecznie.

Idę nałożyć odżywkę na włosy, wygładzić ciało peelingiem i nasmarować masłem. A potem zrobię boskie kreski eyelinerem, maznę usta balsamem  i skropię się JUST Cavalli :)

pozdrawiam
Aga