Ostatnie dni były dla mnie ...wyjątkowe. Wyjątkowo stresujące i ciężkie, wyjątkowo bezsenne i meczące ale też wyjątkowe w tym pozytywnym sensie. Dzięki wyjątkowym ludziom- Zuzi i Marcinowi, Ani i Adamowi oraz lekarzom. Wiem że warto wierzyć, mieć nadzieję i stawać na głowie by było dobrze.
W czwartek rano wyszłam z Lilly ok 7:20 rano by pojechać do Warszawy. W Pruszkowie odebrali nas Zuzia z Marcinem i zawieźli do Konstancina . Byliśmy na miejscu ok 10:30 czyli nieco spóźnieni. Wpadłam do lecznicy, oddałam mój największy Skarb i ze ściśniętym żołądkiem wsiadłam do auta by pojechać do Pruszkowa gdzie miałam nocować. Jeszcze nie dojechaliśmy na miejsce a tu telefon- już po! Genialny chirurg zamiast wielogodzinnej operacji poradził sobie w 45 minut. Wszystko się udało, nerka wycięta a Lilly dochodzi do siebie. Stres opadł, niczym zbędny balast wyrzuciłam nerwy z siebie by cieszyć się towarzystwem Zuzi, Marcina i ich fantastycznej córy Weroniki. O 13 w piątek wyruszyliśmy do Konstancina odebrać moją Kluseczkę. Zdrową. Cud. Dla mnie to wielki cud.
W klinice usłyszałam ze Klusek sterroryzował personel , owinął wszystkich wokół pazurka. Asystentki wciąż z nią były i nosiły ją na rękach. Mój kudłaty diabełek.
Nerka... uszkodzona podczas sterylizacji- brak słów.
Lekarka powiedziała że Lillek fantastycznie zareagowała na narkozę i dostała jej mniej dzięki czemu szybko się wybudziła i doszła do siebie. Dodatkowo w piątek zmniejszyli jej dawkę leków p/bólowych bo pies jak nowy. Widząc ją nie wierzyłam Że była operowana. Witała mnie pełna werwy, wylizała mnie, wydrapała z wyrzutem jak mogłam ją zostawić.Serce mi prawie pękło z tej radości. Powtórzę- cud.
Po 15 Byliśmy u Ani i Adama gdzie w towarzystwie dwóch psów rasy Husky oraz 3 kotów spędziłam z Kluskiem kilka godzin. Przemiłych godzin. Ok północy wyruszyliśmy do Łodzi gdzie czekał w domu na Lilkę jej pan. Bardzo stęskniony i wzruszony pan. I Fiziulec.
A dzisiaj? :) Dziś mam urodziny. Najpiękniejszy prezent dostałam w czwartek. Klusek będzie zdrowy.
Dziękujemy Wam ogromnie za ciepłe myśli, słowa, pozytywną energię i wsparcie. To pomogło, wiem to na pewno. Tyle ludzi myślało o nas.
Dziękuję.
Wirtualnie częstuję Was przyszłym deserem który podpatrzyłam będąc u Zuzi i Marcina oraz goframi z owocami.
Jestem szczęśliwa. Moje Kluski są ze mną. Są zdrowe.
pozdrawiam Wam ciepło
Aga