Wreszcie! Długo wyczekiwane, upragnione, z trudem zdobyte- pierwsze pudełko dotarło do większości subskrybentów dzisiaj.
Na swoje zaczarowane pudełko czekałam niecierpliwie od rana. Jednak dostałam je dopiero ok. 17-18 więc moje nerwy były na wyczerpaniu ;) ale w końcu kurier zadzwonił, przyniósł a ja dzikim pędem pobiegłam z moja zdobyczą do pokoju w celach dorwania się do zawartości.
Rozpakowując KissBox'a czułam się jak mała dziewczynka która rankiem 25 grudnia skrada się po cichu po schodach domu, schodzi do salonu gdzie stoi wspaniała choinka a pod nią prezenty :)
KissBox dostarcza niemałych emocji podczas rozpakowywania :) bowiem najpierw mamy pudełko z kartonu
w środku... kolejne pudełko ;)
ściągamy przykrywkę i...
karteczka niecierpliwie zostaje rzucona na bok a my zabieramy się do wnętrza pudełka
wszystko pięknie zawinięte, zapakowane, opatulone :)
ale do rzeczy, co jest w naszym listopadowym pudełku?
Pomarańczowy peeling do twarzy
Fridge by yDe
Olejek do kąpieli lub masażu
AROMATHERAPYBAR
Lakier do paznokci Mollon Cosmetics
#3 Ginger Glow
Krem odżywczy z wyciągiem z lukrecji
Natura Offcialis
KissBox pozytywnie zaskoczył mnie wyborem marek- mało znanych, trudno dostępnych, o dobrych składach. Cieszę się że nie postawił na popularne sklepowe kosmetyki :)
Jedyne do czego mogę mieć ale to pojemności- zwłaszcza chodzi mi o krem. To mały słoiczek, zawartość wystarczy na max.3-4 razy więc jedyne co stwierdzę to fakt czy mnie nie zapcha, nie uczuli.
Tu KissBox dał plamę i mam nadzieję że kolejne pudełka będą lepsze.
Podoba mi się zawartość pierwszego pudełka, myślę że jak na premierę całkiem całkiem :) w przyszłości liczę na podobne marki i nieco większe pojemności.
Jestem póki co na tak :)
pozdrawiam
Aga