W okresie okołowalentynkowm miała premierę nowa seria zapachowa The Body Shop. Firma, która przyzwyczaiła nas do owocowych, energetycznych i świeżych zapachów wypuściła coś zgoła innego. Zmysłowy, nieco mroczny i niepokojący przydymiony mak. Brzmi intrygująco?
Kolekcja Smoky Poppy wzbogacona jest prawdziwymi, ręcznie zbieranymi kwiatami maków z regionu Ankary w Turcji. Pachnie niesamowicie, jednak nie każdy polubi ten zapach. Jest on mocno specyficzny i bardzo się zmienia, rozwija na skórze. Zaraz po aplikacji mój nos i pewien męski również wyczuwają charakterystyczną nutę wody po goleniu typu ... Kanion ;) ten sam nos męski zachwyca się Smoky Poppy gdy ten dojrzeje na skórze, zwykle trwa to około godziny. Aromat się zdecydowanie ociepla, robi się cięższy i zmysłowy.
W skład linii Smoky Poppy wchodzi: scrub do ciała, żel pod prysznic, kule do kąpieli, balsam do ciała, masło do ciała, olej do masażu i woda toaletowa. Posiadam żel pod prysznic i masło, planuję jeszcze zaopatrzyć się w olej do masażu (i chętne dłonie które go zrobią) oraz wodę toaletową.
Żel pod prysznic. Nie sfotografowałam tego ale uwierzcie- jest czarny co daje niezapomniane wrażenia podczas kąpieli :) Dobrze się pieni i nie wysusza skóry, w działaniu podobny do innych żelów TBS. Ale ten zapach, mmmm ;)
Drugim produktem z kolekcji Smoky Poppy który mam jest masło do ciała. Zamknięte w charakterystycznym dla TBS okrągłym plastikowym słoiczku.
Ma ono konkretną , zwartą i odżywczą formułę. Bardzo dobrze nawilża i pielęgnuje skórę. Z racji zapachu używam wyłącznie na noc, myślę że poranki z tak otulającym i charakternym zapachem byłyby zbyt ciężkie. Ale wieczorem świetnie się sprawdza i pachnie naprawdę długo.
Smoky Poppy nie przypadnie każdemu do gustu. To zapach nieprzeciętny, osobliwy, wymagający od użytkownika i jego bardzo bliskiego otoczenia szczególnego gustu. Ja nie jestem fanką typowych lekkich czy owocowych aromatów więc mnie Smoky Poppy zachwyca.
Znacie? Polubiliście się z tym zapachem?
Pozdrawiam, Aga
strasznie mnie zainteresowałaś. jak go napotkam, to pewnie zainwestuję!
OdpowiedzUsuńMak... czuję się zainspirowana , bo jestem fetyszystką zapachową !
OdpowiedzUsuńJestem bardzo, bardzo zainteresowana i ciekawa:)
Z opisu wynika, że to mój klimat ...
Pozdrawiam serdecznie !
Ja się bardzo polubiłam i moja miniaturka masła zniknęła w tempie natychmiastowym:-) na pewno zaopatrze się w nie jeszcze oraz w inne kosmetyki z tej serii
OdpowiedzUsuńTestowałam w sklepie i spodobał mi się ten zapach - przypomina mi jakieś dobre, wieczorowe perfumy, ale nie jest męczący.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie też nowa seria z zieloną herbatą :)
Też nie przepadam za lekkimi owocowymi zapachami, dlatego myślę, że mógłby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńByłam niezwykle ciekawa tego zapachu, szczególnie, że też kolorystyka opakowania wpadła mi w oko, no i z ciekawości nie wytrzymałam i wysłałam męża po pracy po zdobycie próbki. Wrócił z małym słoiczkiem masła do ciała. W pierwszej chwili zapach mnie zauroczył, ale po 10 minutach musiałam wziąć prysznic, bo już go znieść nie mogłam. Kojarzył mi się z zapachem starszej pani. Dodam, ze pani czystej i zadbanej, ale jednak przeraźliwie męczącej.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie zapach ;) lubię produkty TBS :)
OdpowiedzUsuńżel z wielką przyjemnością bym wypróbowała, bo w sklepie jeszcze nigdy nie natrafiłam na makowy zapach ;)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale sądząc po Twoim opisie pewnie pokochałabym tą serię :)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam być tą szczęściarą, która może stosować kosmetyki The Body Shop, bo przepięknie pachną i mają szeroką gamę produktów, w której za każdym razem mogę znaleźć coś dla siebie. Niestety nie mam tej możliwości - kilka razy już ich substancje zapachowe, perfumy mnie uczuliły i więcej nie zaryzykowałam! A szkoda :(
OdpowiedzUsuńhttp://cerawformie.blogspot.com
Tyle się już naczytałam o tej serii, że kusi mnie coraz bardziej...:) super, że żel jest czarny! :D
OdpowiedzUsuń