poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Orlando

Niestety nie Bloom ;)
Lato powoli dobiega końca. W tym roku, tak jak w ubiegłym, z racji sezonu ślubnego nie miałam wakacji. Niestety  nawet weekendowe wypady na działkę były niezwykle rzadkie, spowodowane to było zarówno brakiem czasu i jak daleką drogą (ach ta przeprowadzka :/

Uwielbiam okres letni- ciepło, słońce.I choć kocham moją jasną skórę, wakacje to czas kiedy lubię wygrzewać kości i patrzeć jak moja skóra nabiera brązowego odcienia. Radykalne filtromaniaczki zapewne czytają moje słowa ze zgrozą ;) kiedyś też taka byłam. Ale z czasem stwierdziłam że po prostu lubię być opalona. Staram się opalać z głową, zawsze smaruję się filtrami, przyjmuję beta-karoten który przyśpiesza brązowienie skóry. I samoopalacze- one towarzyszą mi cały tok. Jednak w sierpniu postanowiłam nie mazać się kosmetykami brązującymi tylko pójść na solarium. By nie katować skóry licznymi seansami na łóżku opalającym, sięgnęłam po kosmetyk dedykowany solarium, obiecujący piękną głęboką opaleniznę w krótkim czasie. Jesteście ciekawie co z tego wynikło?


Orlando to ekstremalny bronzer maksymalizujący opaleniznę. Dzięki ekstraktowi z pokrzywy indyjskiej wspomaga redukcję tkanki tłuszczowej. Właściwości antycellulitowe kofeiny pobudzają mikrocyrkulację, ułatwiając walkę z cellulitem. Kwas hialuronowy zapewnia skórze głębokie nawilżenie, pozostawiając ją ujędrnioną i napiętą. Orlando Extreme Bronzing Maximizer gwarantuje pożądany czekoladowy odcień opalenizny.
źródło onyxtan.pl

Pojemność i cena: 150ml (92zł), saszetka 15ml (11,50zł)


Produkt do kupienia w sklepie internetowym OnyxTan. Pełen wymiar dostaniecie tutaj KLIK
zaś saszetki tutaj KLIK


Produkt pełnowymiarowy zapakowany jest w  dużą plastikową tubę. Bardzo łatwo go wydobyć z opakowania, które jest solidne i poręczne. Konsystencja jest dość lekka co dla mnie osobiście jest bardzo ważne. Po solarium nie lubię lepić się, zbyt mocno i ciężko pachnieć. W tych kwestiach Orlando świetnie się sprawdza. Nie tłuści i nie obciąża skóry, bardzo dobrze się wchłania. Zapach jest raczej subtelny i nie atakuje nosa, nawet po seansie na łóżku.



A co z działaniem? Prawdę mówiąc nie przypominam sobie bym w swej ubogiej karierze opalania się  na solarium kiedykolwiek stosowała tego typu preparaty. Może 100 lat temu dane mi był raz czy dwa użyć jakiejś saszetki ale kompletnie nie pamiętam marki.
Nie do końca wierzyłam w to że ten preparat aż tak skraca konieczność wystawiania się na lampy solaryjne. A jednak :)
Zwykle zaczynam od kilku minut by przyzwyczaić skórę i kończę na max 10 więc preparat miał szansę się wykazać. Już po 4 wizytach efekt był niesamowity. Skóra z wizyty na wizytę robiła się coraz bardziej brązowa i nie brązem z pomarańczowymi naleciałościami tylko pięknym naturalnym odcieniem.
Producent kusi nas nie tylko opalenizną ale i działaniem pielęgnacyjnym.  Czy takie preparaty można potraktować jak kosmetyk który zrobi dobrze naszej skórze? Obiecanego efektu antycellulitowego nie zauważyłam, jednakże po 4 wizytach zakrawałoby to na cud. Ale skóra jest w naprawdę dobrej kondycji. Mimo opalania jest elastyczna, miękka, nie marszczy się i nie łuszczy. Zerknęłam w skład z obawą a tu tragedii nie ma. Na drugim miejscu jest sok z aloesu, potem olej sojowy. Nieco dalej ekstrakt z alg czy ekstrakt z produktów lizy drożdży.





Orlando OnyxTan spełnił moje oczekiwania. Pozwolił mi się opalić w bardzo krótkim czasie i nie wysuszył mojej skóry. Jeśli szukacie preparatu który skróci do minimum leżenie na łóżku opalającym to bardzo polecam Wam ten kosmetyk.

Pozdrawiam, Aga

12 komentarzy:

  1. obecnie nie chodzę na solarium, ale gdy kiedyś chodziłam to uzywałam podobnych produktów,
    rzeczywiście pomagają
    a Twoja opalenizna piękna
    Pozdrawiam serdecznie
    MArcelka Fashion :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ciekawy produkt, trzeba przyznać :D. Ja jednak chyba odpuszczę solarium. Byłam tam kilka razy w życiu ale jednak wolę naturalne metody ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Opalenizna piekna, ale jakie Ty masz nogi.... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Opalenizna cudowna :) Zawsze o takiej marzyłam ale przy mojej trupiej karnacji raczej nieosiągalna ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest efekt i to naprawdę wyrażny!
    Na takich nogach ma dodatkowy bonus:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny efekt, piękna sukienka na pierwszym zdjęciu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Efekt widoczny i ladny, choc ja nie chodze do solarium :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Efekt bardzo ładny. Ale masz długie nogi :)
    Malinowe Ciasteczka

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś stosowalam te saszetki i fakt efekt byl mega.Teraz nie chodze do solarium,wczesną wiosną stosuje samoopalacze,a potem opalanko,oczywiscie z glowa ;) Słońce szybko mnie "chwyta" na szczescie :)

    OdpowiedzUsuń

Nie zostawiaj komentarzy w stylu "zapraszam do mnie", linków do bloga etc. Mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę.
Dziękuję :)