Długi tytuł, krótszy wstęp ;)
Przez ostatnie lata używałam do mycia twarzy popularnych żeli. A przecież tak kocham oleiste formuły o czym przypomniałam sobie gdy w moje ręce wpadł olejek Bielendy. Myślami wróciłam do czasów gdy sama przygotowywałam myjący olejek łącząc olej słonecznikowy z emulgatorem. Czy Bielenda okaże się równie dobra?
Preparat w formie lekkiego HYDROFILNEGO olejku przeznaczonego do
OCZYSZCZANIA I MYCIA skóry twarzy ze skłonnością do niedoskonałości,
przebarwień, nadmiernego wydzielania sebum oraz cery mieszanej i
tłustej.
Działanie
Zawiera niezwykle efektywne połączenie szlachetnego olejku arganowego z regulującymi i matującymi właściwościami sebu control complex, co
sprzyja znacznej poprawie jakości naskórka, jego odnowie i ograniczeniu
nadaktywności gruczołów łojowych. Wyjątkowa lekka olejowa formuła
zamieniająca się pod wpływem wody w delikatną piankę, skutecznie
rozpuszcza wszelkie zanieczyszczenia podatne na działanie tłuszczu i
wody: zmywa makijaż, upłynnia sebum, oczyszcza skórę z zanieczyszczeń
i odświeża ją.
opis producenta
Pojemność: 140ml
Cena regularna: ok 18zł
Olejek zamknięty jest w plastikowej buteleczce z pompką. Pompka nie zacina się i nie pluje produktem na kilometr. Konsystencja rzecz jasna olejowa, ale nie gęsta, raczej w kierunku wodnistej. Olejek w zetknięciu z wodą zamienia się w białą emulsję. Zapach- wyczuwam cytrusy ale też typowy "aromat" oleju który na szczęście towarzyszy nam tylko przy aplikacji i zaraz znika.
Olejek służył mi do usuwania makijażu i mycia twarzy. Nie stosowałam go do oczu gdyż nie lubię uczucia mgły która pojawia się przy tego typu kosmetykach.
Zerknijmy na skład. Wiele osób panikuje widząc na pierwszym miejscu parafinę. Ten składnik również nie jest zbyt przyjazny mojej skórze ale w przypadku produktu który pojawia się na skórze na kilka krótkich chwil nie ma co robić rabanu, serio :) Co innego kremy czy maseczki do twarzy.
Oprócz tej nieszczęsnej parafiny mamy tu fajne oleje: sojowy, arganowy, z otrębów ryżowych, nasion czarnej porzeczki, palmowy, grejpfrutowy czy olej z kwiatów pomarańczy. Nieźle prawda?
A co z działaniem? Zwykle stosowałam dwie pompki i taka ilość pozwalała mi zmyć makijaż z twarzy i oczyścić skórę. Aplikowałam olejek nieco inaczej niż sugeruje producent. Rozprowadzałam go na twarzy (suchej) dłońmi i masowałam. Po kilku minutach zwilżałam ręce i ponownie wykonywałam okrężne ruchy. Na koniec zmywałam twarz. Skóra była czysta (test wacika z tonikiem) miękka i niewysuszona.
A jak z kontrolą sebum zapytacie? Nie oszukujmy się, preparat który ma chwilowy kontakt ze skórą nie ma zbyt dużego pola do popisu w kwestiach pielęgnacyjnych. Ja upatruję jego wpływ na wydzielanie łoju w olejowej formule która nie wysusza skóry i tym samym nie zmusza gruczołów łojowych do nadprodukcji sebum :)
Niezły ten olejek, mam ochotę na wersję z kwasem hialuronowym :)
A Wy polecacie ten olejek? Z którą wersją mieliście do czynienia?
Pozdrawiam, Aga
Nigdy nie używałam takiej formy preparatu do demakijażu. Muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, powinnaś być zadowolona
UsuńTakże go nie miałam :o) ale kusi mnie :o)
OdpowiedzUsuńWpisz go na listę zakupów, polecam :)
UsuńNie używałam go jeszcze, ale chętnie wypróbuję :) ciekawie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny produkt, warto wypróbować
UsuńMam inną wersję i jest super!
OdpowiedzUsuńDez, którą dokładnie? Bo ja myślę nad kupnem wersji z kwasem hialuronowym
UsuńMiałam ten z kwasem hialuronowym i jak dla mnie był spoko jednak słabo z wydajnością a do najtańszych nie należy
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście wydajność jest w porządku :)
UsuńLubię Bielendę i ten kosmetyk mnie kusił, ale nie ukrywam, że ta parafina mnie bardzo odstrasza. Naprawdę nic się po nim nie dzieje?
OdpowiedzUsuńMyślę że to zależy od indywidualnych reakcji każdej skóry. Moja parafiny nie lubi, nawet w maseczkach które mają kontakt ze skórą przez 15 minut i potem są zmywane. A tu bez żadnych problemów :)
UsuńNie miałam do czynienia z tym olejkiem, jakoś nie jestem przekonana do tego typu produktów...
OdpowiedzUsuńDlaczego?
UsuńJa się strasznie bałam, że ta parafina się jakoś tak przykleja do skóry i nie wymywa... Ale skoro Tobie służy - a najwyraźniej reagujemy na parafinę tak samo - to może się skuszę. Chociaż w tej chwili ubóstwiam Sylveco tymiankowy i ewentualnie żel noni care z aloesem. :)
OdpowiedzUsuńPrzy nadarzającej się okazji wypróbuj go :)
Usuńmam i używam, lubię go bo nie wysusza skóry i dobrze zmywa makijaż (używam również do demakijażu oczu). Jedyny minus jaki widzę to dość kiepska wydajność, lecz ogólne odczucia mam bardzo pozytywne:)
OdpowiedzUsuńU mnie z wydajnością w miarę ok :)
UsuńNigdy nie uzywalam, ale chetnie wyprobuje :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńOlejek, jako coś oczyszczającego twarz, nigdy nie używałam.
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może spodoba Ci się taka forma oczyszczania :)
UsuńJa przez parafinę odłożyłam go z powrotem na półkę. Może i nic by nie zdążyła zrobić ale po co ją tu pchać :D?
OdpowiedzUsuńTo już pytanie nie do mnie :))
UsuńOd jakiegoś czasu mam ochotę wypróbować olejek do oczyszczania twarzy, bo pomimo tego, że jest trądzikowa, to cały czas wydaje mi się lekko przesuszona. Parafiny się jakoś strasznie nie boję. :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam go! Tak się w nim zakochałam, że dokupilam olejek arganowy z tej samej serii do nakładania na twarz, choc wcześniej w ogóle nie przyszłoby mi do głowy nakładać jakikolwiek olej na mieszaną skore z problemami. Obecnie nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji bez tych dwóch produktów. Absolutny hit jak dla mnie, a naprawdę jestem wybredna :)
OdpowiedzUsuń