wtorek, 5 grudnia 2017

Z wizytą w Blins i mój nowy najlepszy przyjaciel...

...czyli retinol. To znaczy nie do końca nowy, tak naprawdę poznaliśmy się rok temu przy okazji aptecznego kremu i bardzo miło wspominam to nasze rendez-vous. Na tyle miło, by w tym roku pójść o krok dalej i poddać się profesjonalnemu zabiegowi z retinolem w gabinecie kosmetycznym Blins.



Zanim przejdę jednak do samego zabiegu, opowiem Wam kilka słów o samym gabinecie. Blins mieści się w Łodzi na ul. Narutowicza 126a. 

Celem gabinetu jest nie wyłącznie dbanie o piękno płynące z wnętrza (zmiany wyglądu i samopoczucia będące wynikiem dietoterapii), ale również o piękno zewnętrzne (zabiegi z zakresu kosmetyki oraz medycyny estetycznej).

Blins oferuje również ukojenie zmysłów i ciała poprzez masaże relaksacyjne, odchudzające i antycellulitowe, a także masaże z wykorzystaniem ekologicznych składników. Jego priorytetem jest zdrowie i komfort klientek, dlatego korzysta w 100% z naturalnych i bezpiecznych składników – przeprowadzane są m.in. opalania natryskowe, będące doskonałą alternatywą dla solarium. 

Dzięki wykwalifikowanej kadrze dietetyków, kosmetologów i fizjoterapeutów, w jednym miejscu możemy zadbać o dobre samopoczucie, wygląd i sylwetkę.

Mam dla was fajny przedmikołajkowy prezent w postaci rabatu 50% na dowolnie wybrany zabieg w Blins. Dzwońcie, umawiajcie się  KLIK i krzyczcie że jesteście od Agowych Petitek :))
 
W ubiegłym tygodniu wybrałam się w podróż w czasie. Miałam jeden cel – cofnąć wskazówki zegara choć o kilka lat. Czy mi się udało? Czy zabieg retinolem pozwoli mi cieszyć się młodziej wyglądającą skórą?



Jakie są wskazania do tego zabiegu? Na pewno jest on skierowany do osób z dojrzałą skórą, posiadającą zmarszczki i przebarwienia (to ja to ja!) Polecany w przypadku skóry wiotkiej, szarej, matowej, pozbawionej blasku, z nierównym kolorytem. 

Celem zabiegu jest poprawa gładkości skóry, redukcja zmarszczek, zwiększenie gęstości skóry i poprawa jej napięcia. Koloryt powinien zostać wyrównany a niedoskonałości zminimalizowane. 

Można go traktować jako pojedynczy zabieg upiększający albo pójść na całość i poddać się intensywnej kuracji czyli serii 5 zabiegów co 3-4 tygodnie.



Kompletny system złuszczająco-odmładzający R-Peel 4% składa się z dwóch faz. Pierwsza z nich bazuje na kompilacji składników antyoksydacyjnych Age-Defying Complex.

Zanim jednak zdobyłam pierwszą bazę, zostałam dokładnie oczyszczona, kąciki oczu i usta zabezpieczone wazeliną a same oczy przykryte płatkami kosmetycznymi w celach ochronnych. Sama aplikacja ampułki Age-Defying Complex była niezwykle przyjemna. Nic nie piekło, nie paliło, nie szczypało. Pełne odprężenie i relaks.

Age-Defying Complex, w skład którego wchodzą m.in. witaminy B3 i C, kwasy AHA oraz ekstrakt z wierzbówki kiprzycy, delikatnie złuszcza i rozjaśnia skórę, stymulując produkcję ceramidów w skórze. Dodatkowo efektywnie wychwytuje wolne rodniki i redukuje wpływ UV na skórę, hamuje procesy starzenia i łagodzi podrażnienia. Kuracja radykalnie zwiększa poziom nawilżenia, nadaje jednolity kolor, niweluje niedoskonałości, przywracając młody wygląd skóry.



Druga faza zabiegu to maska z retinolem o stężeniu 4% . Retinol warunkuje prawidłowy wzrost i różnicowanie się komórek nabłonkowych oraz przyspiesza proces rogowacenia. Ponadto wpływa na głębsze warstwy skóry, przyczyniając się do zwiększenia produkcji włókien kolagenu i elastyny, jednocześnie odbudowując zniszczone. Implikuje przywrócenie jędrności, napięcia i gęstości skóry.

Kolejne przyjemne doznania, mogłabym na tej leżance zasnąć i obudzić się dopiero na wiosnę (o, to jest pomysł!)



Produkt nie zostaje zmyty, sami to robimy po 6-8h w domu. Usuwamy wszystko z twarzy i szyi przy pomocy letniej wody. I tyle. 

Moja skóra w żaden sposób nie dała mi znać, ze coś się dzieje nie tak. Nie alarmowała mnie zaczerwienieniem, przykrym uczuciem pieczenia. Nic a nic. Bardzo przyjemny zabieg, mówię Wam :) 

Skóra zaczęła się łuszczyć wyraźnie w okolicach czwartku i przez 2-3 dni liniałam jak jaszczurka. Łuszczenie nie było bardzo intensywne, nie wiązało się z jakimś dyskomfortem. Po prostu nie malowałam się przez te kilka dni i delikatnie pielęgnowałam skórę olejkami i kremami. 

Nie stosowałam w tym czasie żadnych agresywnych produktów- kwasy, peelingi czy maseczki oczyszczające poszły na urlop do szafki. 

Skóra po tygodniu od zabiegu jest faktycznie ładniejsza. Bardziej gładka, elastyczna, rozświetlona, koloryt równy a zmarszczki... jakie zmarszczki? ;) 

Jeśli jeden zabieg robi takie hokus-pokus to jakie efekty daje seria 5 zabiegów? Wow!



Pozdrawiam, nastoletnia Aga 

Ps. Pamiętacie, rabat 50% na dowolny zabieg w Blins!

21 komentarzy:

  1. Przydało mi się takie małe spa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza przed Świętami taki relaks jest wskazany :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Próbuję przekonać się do retinolu, szkoda że nie jestem z Łodzi bo rabat konkretny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę w Łodzi w połowie grudnia, postaram się wpaść do Blins. I może jakaś wspólna kawa Agnieszko?

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Relaks gwarantowany. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, chwile w salonie kosmetycznym to często jedyne chwile relaksu w tym dniu :)

      Usuń
  7. Uwielbiam działanie retinolu. Raz w roku funduję sobie opartą na nim kurację.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda ze nie jestem z Łodzi, buuu :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Widać że jesteś zrelaksowana :) Przypomniałaś mi by się umówić do kosmetyczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi że się do czegoś przydałam haha :))

      Usuń

Nie zostawiaj komentarzy w stylu "zapraszam do mnie", linków do bloga etc. Mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę.
Dziękuję :)