Czas najwyższy na recenzję nowej maseczki do twarzy Superfood marki TBS. Opowiem Wam o chińskim duecie żeń-szenia i ryżu. Brzmi intrygująco, wręcz smacznie a jak działa?
Maseczka o której Wam opowiem zawiera ekstrakt z chińskiego żeń-szenia oraz chiński ryż. Jej zadanie to głównie oczyszczenie i złuszczenie. Czy obietnice producenta zostały spełnione? Czy maska sprawdziła się na mojej dojrzałej ale kapryśnej, skłonnej do zanieczyszczeń i podrażnień skórze? czy The Body Shop mnie zadowolił?
Maseczka znajduje się w solidnym i dość sporym słoiku z ciemnego szkła. Lubię takie proste opakowania, wyglądem nawiązujące do starych aptecznych produktów. Cieszy me oko i naprawdę dumnie pręży się na łazienkowej półce.
Ma dość zbitą i gęstą konsystencję w postaci pasty. Podczas aplikacji na twarz wyczuwam wyraźne drobinki, które podczas zmywania maseczki przyjemnie masują i przy okazji peelingują skórę.
Producent sugeruje nam by maseczkę trzymać 5-10 minut. Parę razy ją przetrzymałam na strefie T i krzywdy mi nie zrobiła.
Zaraz po zmyciu skóra, zwłaszcza delikatna i skłonna do podrażnień może być lekko zaczerwieniona ale to raczej wynik masażu i drobinek a efekt ten znika po kilku minutach. Bez obaw :)
Maseczka pachnie bardzo odświeżająco sugerując tym samym odświeżenie skóry. I faktycznie, po zmyciu twarz jest rozświetlona, jaśniejsza a skóra zdecydowanie świeża i miękka. Maseczka bardzo dobrze oczyszcza, ja ją głównie aplikuję na strefę T, na policzki od czasu do czasu.
Minimalizuje powstawanie zaskórników i wyprysków. Wygładza skórę i złuszcza martwy naskórek.
Mimo tego nie przesusza i nie krzywdzi mojej skóry. Mam wrażenie że ogranicza suche skórki i wyrównuje koloryt. Ba, nawet nawilża.
Jedna z lepszych maseczek oczyszczających jakie ostatnio stosowałam. Pobiła nawet moją ukochaną spirulinę.
Polecam i to szczerze. Świetny produkt o bardzo dobrym działaniu, do tego niesamowicie wydajny.
Maseczka ma pojemność 75ml i kosztuje 99,99zł. Używam jej regularnie (2 razy w tygodniu) od końca sierpnia i zostało mi ok pół słoiczka.
Drugiej maski TBS, wersja z miodem, niestety nie zrecenzuję dla Was gdyż moja skóra nie lubi miodu w kosmetykach i nie będę ryzykować podrażnieniem.
Pozdrawiam, Aga
Zaciekawiła mnie bardzo ta maseczka. Chociaż cena dość wysoka.
OdpowiedzUsuńFaktycznie Kasiu, cena raczej wysoka. Ale maseczka świetnie działa i jest bardzo wydajna :)
UsuńWszystko z drobinkami mile u mnie widziane ;)
OdpowiedzUsuńLubisz się zdzierać Justyno? :)
Usuń"A gdyby się tak szarpnąć i ją spróbować..." ;)
OdpowiedzUsuńJesteś niezwykłą kusicielką ;) Ciekawa jestem czy ta maska przebiłaby mój ostatni hit wśród maseczek - dziegciową Banię Agafii ;)
Aniu, warto spróbować :)
UsuńNie słyszałam o maseczce Agafii, dobra jest?
Bania Agafii wyciszyła mi buźkę i dekolt. Wypryski miałam stricte hormonalne (a jakżeby inaczej?) i ta maska dziegciowa bardziej mi pomogła niż glinki, co mnie bardzo zdziwiło. Polecam z całego serducha :)
UsuńMuszę koniecznie się nią zainteresować. Dziękuję Aniu!
Usuńi już chcę! ;)
OdpowiedzUsuńHaha :))) warto ją chcieć, serio :)
UsuńSiedzę teraz w wannie i mam ją właśnie na twarzy.
Dzięki Tobie usłyszałam o tych maskach i wersja z brytyjską róża jest moja- świetna maska!
OdpowiedzUsuńStrasznie jestem ciekawa Twojej opinii o tej z różą Doroto. Napisz koniecznie co o niej sądzisz.
Usuńja mam wersję różaną, świetnie nawilża i genialnie pachnie :-)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się róża :)
UsuńMojej cerze z pewnością by nie spasowała =( Za dużo substancji drażniących. Ale jak ktoś nie ma problemu z alergiami, pewnie będzie zadowolony, ma dużo substancji aktywnych =)
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się, nie ma reguły, serio :) moja cera to mistrz wśród cer alergicznych. Puchnięcie, czerwone plamy, swędząca i pękająca skóra ... mogę wymieniać długo :)
Usuń