sobota, 20 kwietnia 2013

Relacja z FASHIONPHILOSOPHY Fashion Week Poland 2013

W miniony piątek miałam przyjemność ubrać swoje prawie czterdziestoletnie kości w coś wystrzałowego (bluzka i rurki Mosquito, ramoneska z netmoda.pl, buty Always i pojemna e-torebka) zarzucić na twarz makijaż co rzadko mi się zdarza (tak, tak, na co dzień latam goła) i wybrać się na FASHIONPHILOSOPHY Fashion Week Poland.
Spotkałam się tam z dziewczynami które wygrały zaproszenia w moim ostatnim konkursie- z Gosią i Natalią. 

mało korzystne ostre światło z gónych reflektorów przepaliło nam twarze
Ale jak to się zaczęło?
Piątek przywitał mnie pochmurnym niebem i spadkiem temperatury. Pomna pięknej pogody z dnia poprzedniego przygotowałam sobie raczej mało ciepły i niewodoodporny zestaw. A tu psikus- na termometrze nieco ponad 10 stopni i deszcz. Wciąż pełna niegasnącego optymizmu stwierdziłam że mżawka przejdzie, wskoczyłam w swoje nowe lakierowane szpilki parasol zostawiając w kącie i wybiegłam na tramwaj. Tak, wybiegłam i już za bramą zgubiłam jeden but (co mnie podkusiło by kupić rozmiar większy dla wygody?) No cóż, zwolniłam tempo mimo siąpiącego deszczu masakrującego moją fryzurę i nieco bardziej dostojnym, powolnym krokiem zmierzałam na przystanek. Wsiadłam do tramwaju i... pojechałam w miasto. Mój dobry nastrój powoli gasł, w miarę nasilającego się deszczu i wielkiego korka. Gdy tylko wysiadłam, zdjęłam moje boskie szpile i naciągnęłam na obolałe stopy profilaktycznie zabrane baleriny. Z plastikową reklamówką z butami nad głową biegłam między strugami deszczu i kałużami na zdewastowanych chodnikach szukając obiektu w którym miał się odbyć event modowy. Uff- znalazłam, z niewielką pomocą pewnej dobrej duszy.
Dotarłam, weszłam i poraził mnie kolorowy tłum. Wszędzie najnowsze trendy, modne ałtfity, szał ciał a raczej ciuchów. I ja, sierotka Marysia dopiero raczkująca w świecie szmatek.
Na szczęście zaraz dołączyła do mnie pierwsza dziewczyna- Gosia. Niestety, okazało się że przedstawiciel Palette który zajmował się stroną techniczną konkursu a przede wszystkim nagrodami nie stanął na wysokości zadania do końca- omyłkowo wysłał Gosi zaproszenia na czwartek a nie na piątek co wyszło na jaw dopiero w recepcji. Mimo moich usilnych prób, skontaktowania się z Palette nie udało się odkręcić tej pomyłki i Gosia musiała się, brzydko mówiąc, obejść smakiem. Powiem Wam, że było mi cholernie wstyd. Mój blog i ja użyczyliśmy swojego wizerunku organizując konkurs dla moich czytelników i takie kwiatki. Ogromny wstyd, zażenowanie i złość na sytuację z której już nie było sensownego wyjścia. Gdyby nie fakt że wejściówki były imienne, oddałabym swoją Gosi. Do tej pory nie mogę przeboleć tego faux pas i na pewno kolejnym razem mocno zastanowię się zanim podejmę się organizacji konkursu na moim blogu.
Gosia musiała wrócić do domu.





















 
Zaraz po spotkaniu z Gosią odnalazła mnie Natalia z która byłam potem do końca mojego pobytu na Fashion Week.
Tuż przed 14 przed wejściami na pokazy zaczęły zbierać się tłumy- gwiazdy, blogerzy modowi etc etc mieli swoje osobne wejście, zaś reszta- goście i fotografowie  (w tym ja) inne.
Poznajecie jakieś twarze? :)

 
 
 
 

O 14 zaczął się pierwszy pokaz. Była to kolekcja Robot Sylwi Rochali, oparta na
nowoczesnych geometrycznych cięciach. Dominowała to biel i czerń. Kolekcja dość ascetyczna i futurystyczna jak dla mnie, ale czysta w swej formie i wyrazie. Udany debiut w Designer Avenue. 

 
 

Kolejny pokaz odbył się o godz. 15. To sportowa elegancja duetu Nick-Nack, oparta na bieli i beżu. Ubrania z miękkich i wygodnych tkanin na pewno spodobają się eleganckim młodym dynamicznym kobietom.


Mnie wpadły też w oko makijaże i fryzury.


I ostatni pokaz na którym byłam- sponsorowany pokaz Shabatin czyli kolekcja Ewy Szabatin. Kontrowersyjny punkt całego dnia, spotkał się z wieloma negatywnymi ocenami wsród znawców mody którzy zarzucili powtarzalność, słabe jakościowo krawiectwo oraz budzący zażenowanie i niesmak układ choreograficzny.
Czy było tak źle? Znawcą trendów, stylów nie jestem więc nie mnie to oceniać. Ale faktycznie, kolekcja budzi emocje. I chyba w tym wszystkim o to chodzi? Nie o poprawność tylko o to by ją zapamiętać, dyskutować.
Coś o samych ciuchach- ostro, punk rockowo. Charekter ubrań podkreślał performance modeli którzy nie kroczyli sztywno po wybiegu ale byli pełni ekspresji i ducha rocka. Pomysł fajny, przyciągajacy uwagę choć wykonanie na niezbyt wysokim poziomie. 

 

Podsumowując, wszystkie 3 obejrzane pokazy zapamiętam. Futurystyczną prostotę Sylwi Rochai, miękką kobiecość w sportowym wydaniu Nick-Nack i kontrowejsyjny punk rockowy show Shabatin. 
Jeśli miałabym wybierać to poproszę mix Nick-Nack i...Shabatin jednak która mimo swej aletojużbyło wpadła mi w oko zadziornymi ciuchami. Ale co ja tam wiem ;)
Zapraszam Was tez do obejrzenia zlepku filmików. Umieściłam tam również wszystkie zdjęcia z pokazów których z racji ilosći nie wrzucam na bloga.


I jak Wasze  wrażenia?

pozdrawiam
Aga

8 komentarzy:

  1. Kochana ty powinnaś chodzić po tym wybiegu !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Aguś, jesteś tak piękna i zgrabną kobietą, że poprostu Ci zazdroszę! :)

      Usuń
    2. Też tak uważam. Pięknie. Szkoda że wyszła taka niezręczna sytuacja.

      Usuń
    3. dzięki dziewczyny za miłe słowa :)

      Usuń
  2. Super performance:) Mimo niefajnego zdarzenia mam nadzieję,że sie super bawiłas:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prem, było ciekawie :) inaczej. Niestety zmęczenie wzięło górę i po 3 pokazach pojechałam do domu

      Usuń
  3. Bardzo nieprzyjemna sytuacja, szkoda Gosi.
    Aga zgadzam się z dziewczynami, powinnaś chodzić po wybiegu, wyglądasz zjawiskowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilo, masz rację, nieprzyjemna sytuacja i mam ogromny żal do przedstawicieli Palette.

      Usuń

Nie zostawiaj komentarzy w stylu "zapraszam do mnie", linków do bloga etc. Mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę.
Dziękuję :)